wtorek, 6 października 2015

Nauka samodzielnego zasypiania..

Każdy rodzic marzy o tym, aby jego dziecko szybko się usamodzielniło, aby szybko przesypiało całe noce, aby szybko odrzuciło smoczka czy butelkę. My marzyliśmy od dawna o jednym: aby Gabi nauczyła się zasypiać sama w łóżeczku. Tak...przez kolki, przez wieczorne marudzenia nauczyliśmy naszą córkę zasypiania na naszych rękach. O ile była malutka, było to cudowne tak poprzytulać się przed snem, jednak dziecko rośnie a wraz z nim rośnie ciężar jaki spoczywa na rodzicach codziennie usypiając swojego brzdąca. Decyzja o nauce samodzielnego zasypiania nie była łatwa. Co chwilę ją przekładaliśmy, bo zawsze był to dla nas "nieodpowiedni moment". W końcu jednak nie wytrzymałam. Kiedy ząbkowanie dawało nam popalić, po prostu moje siły były niewystarczające; do tego stopnia, że miałam ochotę nie kłaść mojego dziecka w ogóle spać. Jednak wiedziałam, że mimo iż droga będzie długa, to walka się opłaci. Zastosowałam więc kilka zasad:

Uspokajałam swoje dziecko za każdym razem, kiedy tylko zaczynała się histeria po włożeniu do łóżeczka. Zawsze brałam ją na ręce, aby się od nowa wyciszyła. Kiedy to następowało, wkładałam ją z powrotem do łóżeczka. Niestety minusem tego było to, że czasami nawet i 30 razy wyjmowałam i wkładałam małą.

Nigdy nie zostawiałam jej samej aby się wypłakała. Nigdy, przenigdy nie wyszłam z pokoju w momencie kiedy moje dziecko zasypiało. Zawsze byłam gdzieś w pobliżu, aby czuła moją obecność, aby kątem oka widziałam, że mama/tata są obok.

Choćby usypianie trwało godzinę, to nigdy się nie poddałam. Oczywiście były momenty, kiedy miałam ochotę wziąć ją na ręce i uśpić, ale wiedziałam, że ten jeden, jedyny raz może zaprzepaścić cały wysiłek, który włożyliśmy do tej pory. To był więc chyba jeden z najgorszych sprawdzianów mojej cierpliwości.

Nie szukałam wymówek, które stanęłyby na przeszkodzie w dalszym postępie. Mimo iż Gabrysia zaczęła powoli przekonywać się do zasypiania w łóżeczku, a jej histeria trwała 5 a nie 30 minut, to postanowiłam doprowadzić to do jeszcze większego osiągnięcia. Takim też sposobem, nasza córka zasypia teraz w ciągu 5-10 minut sama, bez obecności rodziców, oczywiście w łóżeczku.

Wszystkie te zasady to zbiór, który wypracowaliśmy sami na podstawie obserwacji naszego dziecka. Droga była długa, bo w międzyczasie było ząbkowanie, a cały proces nauki samodzielnego zasypiania trwał ponad 2 miesiące, jednak opłacało się i mogę to potwierdzić, że żadna wymówka nie jest na tyle dobra, aby decydowała o tym, że to zły czas na taką naukę. Tak więc grunt to motywacja i cierpliwość, która się opłaca, szczególnie kiedy po całym dniu mamy ochotę wieczorem położyć się na kanapie, odpocząć i nie martwić się tym, że trzeba uśpić dziecko (nasz kręgosłup nam szczególnie za to podziękuje ;)).
Copyright © 2014 KikaLifestyle , Blogger